Prawybory obywatelskiej koalicji demokratycznej – co i jak

Prawybory - krok po kroku
Udostępnij:

Obywatele RP przyjęli stanowisko, że w nadchodzących wyborach samorządowych poprą te partie, które utworzą demokratyczną koalicję nie w drodze niejawnych negocjacji liderów, a transparentnej procedury z udziałem wyborców – zatem w drodze prawyborów
 
Obywatele RP zadeklarowali również własny udział w tworzeniu tak określonej koalicji, wyrażając przekonanie, że właśnie takie powinno być stanowisko wszystkich ruchów obywatelskich, które nie mogą się wycofać z udziału w najpoważniejszych bataliach o polską demokrację. Każdy z nich jest jednak ruchem ponadpartyjnym, skoncentrowanym na obronie podstawowych ustrojowych norm zapisanych w konstytucji. Każdy jest powołany raczej do wyznaczania i pilnowania reguł demokracji – żadnemu nie wolno być stroną w politycznym sporze lub beneficjentem politycznych kontraktów. Uwikłanie w partyjną grę jest dla ruchu obywatelskiego zabójcze.

Udział w obywatelskich komitetach wyborczych nie oznacza, że Obywatele RP zamierzają kandydować w wyborach, choć nie wykluczamy, że nasi aktywiści lub całe środowiska podejmą taką decyzję i zgłoszą własnych kandydatów. Oznacza to natomiast, że aktywnie włączymy się w tworzenie komitetów obywatelskiej koalicji demokratycznej i wejdziemy w ich skład. Istotną treścią tych działań jest doprowadzenie do prawyborów – budowa polskiej demokracji siłą faktów dokonanych tu i teraz, niezależnie od poczynań władzy.

Kandydatów do prawyborów zgłaszać więc będą raczej partie, komitety wyborcze i inne środowiska, które wezmą udział w wyborach samorządowych również bez naszego udziału i bez prawyborów. Prawybory służą wyłonieniu wspólnych kandydatów i wspólnych list demokratycznej koalicji przeciw kandydatom i listom PiS – w drodze decyzji wyborców zamiast międzypartyjnych uzgodnień. To jest dla nas jedyny sposób, by dochować wierności demokratycznym pryncypiom, tworząc równocześnie najskuteczniejszy potencjał w bezpośrednim wyborczym starciu z PiS. To sposób na zwiększenie wiarygodności opozycji i poszerzenie jej społecznej bazy.

Takie stanowisko wynika z naszego przekonania, że:

  • Walka z autorytaryzmem PiS nie musi i nie może zawieszać demokratycznej debaty, sporów i konkurencji wewnątrz demokratycznego obozu, ponieważ wszystkie te rzeczy są istotną i bezcenną treścią demokracji. Demokrację buduje się w działaniu, a nie za pomocą opowieści o niej i zapewnień o intencjach, które będą zrealizowane po zwycięstwie.
  • Kryzys wiarygodności partii politycznych – jedna z głównych przyczyn kryzysu polskiej demokracji i zwycięstw populistów – stawia pod znakiem zapytania realne szanse partii i ich koalicji w starciu z populistycznym PiS. Dzisiejsze partie opozycji i ich rozpoznawalni politycy to te same organizacje i ci sami ludzie, którzy zostali odrzuceni przez wyborców i przegrali ostatnie wybory parlamentarne. Od wyborczej klęski sprzed dwóch lat nie zmieniła się nawet treść wypowiadanych przez nich ocen, programów i obietnic. Nie widać powodów, dla których istotnej zmianie miałby ulec stosunek wyborców do nich.
  • Wiarygodność i zaufanie do wierności deklarowanym pryncypiom jest kluczem do wyborczego sukcesu. Szansę wiarygodności mają dzisiaj walczące o demokrację ruchy obywatelskie – pod warunkiem wszakże, że nie zawieszą swych demokratycznych pryncypiów w posłusznym poparciu dla partii i ich wyborczych kalkulacji.
  • Przyczyną absencji ponad połowy niegłosujących Polaków wydaje się ten sam kryzys wiarygodności i powszechne przekonanie, że każda polityka jest i musi być cyniczną grą nieczystych interesów bez związku z publicznie głoszonymi deklaracjami i bez wpływu wyborców na rzeczywisty przebieg i rezultat tej gry. Prawybory – rzeczywiste święto demokracji, w którym nielubiane społecznie partie zostaną podporządkowane obywatelom i ich decyzjom – to oferta demokracji adresowana do ludzi, którzy stracili wiarę w jej wartość i przede wszystkim w szansę realizacji.
     


    Popierasz nasze działania? Wpłać darowiznę!

     

Zasady i sposób organizacji prawyborów

Prawybory nie muszą być jednolite na terenie całego kraju. Samorządowa ordynacja wyborcza jest skomplikowana i w różnych częściach kraju ma swoje specyficzne konsekwencje. W różnych gminach i województwach celem może więc być wyłonienie wyłącznie wspólnych kandydatów w wyborach jednomandatowych (prezydentów, burmistrzów i wójtów), choć niezwykle ważna – zwłaszcza w obliczu pisowskiej manipulacji ordynacją i siecią okręgów wyborczych – jest także wspólna lista w wyborach proporcjonalnych (rady gmin, powiatów i sejmiki wojewódzkie). Da się pomyśleć nawet przeprowadzenie prawyborów wyłaniających kandydatów na stanowiska urzędnicze niepodlegające wyborom powszechnym.

Do komitetu obywatelskiej koalicji demokratycznej zgłaszają się partie i komitety wyborcze, które zamierzają wystawić kandydatów i które akceptują deklarację demokratyczną. Akces oznacza zobowiązanie do poparcia wyłonionych w prawyborach kandydatów i list, o ile frekwencja w prawyborach przekroczy ustaloną z góry wartość progową – np. 5 lub 10% uprawnionych do głosowania. Okręgi prawyborcze odpowiadają okręgom wyborczym.

Komitety obywatelskiej koalicji demokratycznej powołują sądy prawyborcze na poziomie wojewódzkim. W przypadku organizacji prawyborów na obszarze mniejszym lub województwo sąd pełni swoją funkcję odpowiednio do terenu i okręgów wyborczych. Skład sądu prawyborczego tworzą uzgodnieni konsensusem między komitetami wyborczymi emerytowani sędziowie obdarzeni społecznym autorytetem. Do kompetencji sądów prawyborczych należy przygotowanie regulaminu wyborów; zatwierdzenie lokalizacji komisji obwodowych; zatwierdzenie składu komisji. zatwierdzenie wzoru kart; zatwierdzanie wyników; rozpatrywanie skarg i protestów, a   w razie konieczności – ponowne przeliczenie głosów.

Prawybory odbywają się w lokalach wyborczych udostępnionych przez samorządy tam, gdzie jest to możliwe lub (i) przez partie i komitety wyborcze, albo lokale wynajęte lub użyczone na czas prawyborów; w Internecie oraz za pośrednictwem poczty.

Komitety koalicji tworzą sieć komisji wyborczych, w których skład wchodzą przedstawiciele wszystkich komitetów biorących udział w wyborach. Członkowie komisji wyborczych pracują społecznie. Komisje wyborcze pracują na zasadach stosowanych w zwykłych wyborach – w przypadku wyborów stacjonarnych i za pośrednictwem poczty. Komisje wyborów internetowych kontrolują prawidłowość działania oprogramowania i nadzorują jego pracę w trakcie głosowania.

Liczenie głosów odbywa się na zwykłych zasadach.

Do głosowania w prawyborach uprawniony jest każdy dorosły obywatel zarejestrowany na liście wyborczej w dniu wyborów lub przedtem (w przypadku głosowania online) na podstawie: podpisanej deklaracji demokratycznej, dokumentu zawierającego nr PESEL i potwierdzającego adres zamieszkania.

Rejestracja wyborców ma dwie funkcje. Po pierwsze uniemożliwia podwójne głosowanie i głosowanie poza właściwym okręgiem – w tym celu lista zarejestrowanych (rejestrujących się) wyborców jest dostępna dla członków komisji online w każdym lokalu wyborczym. Po drugie wymagana przy rejestracji deklaracja demokratyczna ma służyć eliminacji złośliwego głosowania przeciwników koalicji na kandydatów typowanych jako potencjalnie najsłabszych we właściwych wyborach, co może być groźne zwłaszcza przy niewielkiej frekwencji prawyborów. Deklaracja może mieć wobec tego postać wniosku o referendum np. w sprawie wycofania nowelizacji ustaw o Trybunale Konstytucyjnym lub w sprawie uznania utraty mandatu przez Sejm i Senat RP wobec wielokrotnego złamania konstytucji i zarządzenia przedterminowych wyborów.

Prawybory odbywają się w jednej turze. Głosowanie na miejsca w okręgach jednomandatowych jest większościowe. Głosowanie na listę proporcjonalną odbywa się poprzez wybór listy jednego komitetu wyborczego i wskazanie wybranego kandydata z listy. Głosy są liczone wg zwykłych zasad głosowania proporcjonalnego, jednak bez progów wyborczych – tak, by uzyskać maksymalnie szeroką reprezentację również niewielkich ugrupowań.

Listy wybranych w prawyborach kandydatów ustala się jak wyniki wyborów proporcjonalnych (z zastrzeżeniem braku progów), przy czym miejsce na liście zależy od liczby otrzymanych głosów. Wyłoniona w prawyborach lista kandydatów koalicji zawiera co najmniej tylu kandydatów, ile jest miejsc w wyborach i staje się wspólną listą koalicji w wyborach właściwych, o ile spełniony zostaje określony w porozumieniu komitetów warunek minimalnej wymaganej frekwencji.

Pytania i odpowiedzi

Poniżej zapis wątpliwości i pytań podnoszonych najczęściej w trakcie dotychczasowych rozmów o koncepcji prawyborów. Pojawiające się tu nazwy partii, nazwiska kandydatów i rozważane sytuacje mają wyłącznie ilustracyjne funkcje, nie są wynikiem żadnych rozmów i ustaleń, opisują przykładowe, hipotetyczne problemy.

Zamierzacie kandydować? Chcecie rządzić? Macie kadry? Program? Struktury i pieniądze?

Nie, nie zamierzamy kandydować. Nie jest naszą rolą uczestniczenie w demokracji w charakterze strony politycznego sporu, który jest treścią demokracji. Jest naszą rolą wyznaczać reguły polityki, zgodne z pryncypiami demokracji, swobód obywatelskich i praworządności, które wyznajemy i których dzisiaj trzeba w Polsce bronić. Naszą rolą jest też strzec przestrzegania reguł demokracji i dzisiaj żądamy od partii opozycyjnych, by tych reguł przestrzegały tu i teraz, zamiast obiecywać nam ich przestrzeganie po zwycięstwie nad PiS. Prawybory są po to, by w nich kandydowały partie polityczne i te lokalne środowiska, które w życiu samorządnych wspólnot lokalnych istnieją i działają niezależnie od nas.

Dlaczego na prawybory miałby się zgodzić np. Rafał Trzaskowski, którego pozycja wśród kandydatów na prezydenta Warszawy wydaje się niezagrożona?

Po pierwsze oficjalnie, publicznie zapytany o własną zgodę na prawybory, musiałby równie oficjalnie i równie publicznie odpowiedzieć. Odpowiedź negatywną musiałby uzasadnić – uzasadnienie odmowy niekompromitujące w oczach wyborców byłoby trudne, choć nie niemożliwe. Chociaż istotnie Rafał Trzaskowski według wszelkiego prawdopodobieństwa zdecydowanie wygra prawybory.

Warto przy okazji zaznaczyć, że udział w prawyborach nie musi oznaczać unieważnienia dotychczasowego ustalenia pomiędzy PO i Nowoczesną. Międzypartyjne uzgodnienie kandydatury Trzaskowskiego, ani żadnej innej, nie może jednak objąć wszystkich środowisk, na które da się liczyć w przypadku porozumienia o prawyborach. Tego z różnych względów zrobić się nie da. W szczególności zawarte dotychczas ustalenia pomiędzy PO i Nowoczesną nie wydają się być do zaakceptowania np. przez partię Razem – a są również inne takie środowiska. Adrian Zandberg będzie więc zmuszony startować w wyborach osobno – rezygnacja z kandydowania oznaczałaby konieczność uznania porozumienia zawartego nie tylko przez liberalnych przeciwników Razem, ale także przez kontestowane partyjne aparaty, co dla środowiska Razem byłoby samobójczą decyzją. Kandydując przeciw demokratycznej koalicji Razem dostałaby zdecydowanie mniej głosów niż w prawyborach, bo na głos nie zdecydują się wszyscy obawiający się zwycięstwa PiS i ci, którzy odrębną kandydaturę potraktują jako zdradę demokracji. Jednak jakieś głosy Zandberg dostanie. Każde takie kandydujące osobno środowisko osłabia wynik Trzaskowskiego o kilka procent, co może być decydujące. Z tych względów propozycja prawyborów umacnia również najmocniejszych kandydatów. O ile oczywiście prawybory będą akceptowalne dla Razem – wydaje się, że będą na pewno akceptowalne bardziej niż gabinetowe ustalenia.

Ale w takim razie co po prawyborach Zandbergowi, skoro szans nie ma i tak?

Zwłaszcza w wyborach prezydenckich kandyduje się często nie po to, żeby wygrać, ale po to, by poprawić ogólne notowania własnej partii. W prawyborach Razem uzyska wynik zdecydowanie lepszy niż w wyborach, w których start niezależnie od PO oznacza start przeciw tej partii i niejako „po stronie” PiS. Partii Razem może w tych wyborach zależeć na podniesienie wyniku z 3 do np. 10% – mają zresztą pełne prawo do takich kalkulacji i nie wolno ich tego prawa pozbawiać – a to jest możliwe i zupełnie niegroźne w prawyborach, natomiast jest zupełnie wykluczone w wyborach według scenariusza bez prawyborów. A przy tym jest groźne, bo każda osobna kandydatura jest groźna – bez prawyborów.

W dodatku w prawyborach na listy do rady gminy i rad dzielnic Razem miałaby szansę na wynik właśnie np. 10%. W dotychczasowym scenariuszu – nie dostanie nic, bo nowelizacja ordynacji skutecznie wyeliminuje wszystkie małe partie i komitety. Gdyby nawet PO zechciała wziąć kandydatów Razem na swoją listę, co przecież nie jest wyobrażalne, Razem się na to zgodzić nie może, bo straci całą swoją tożsamość. Godzi się na to – jak dotąd – Nowoczesna. Dla nich z kolei oznacza to uległość wobec dyktatu PO, co jest negatywnie komentowane zarówno w partii jak wśród jej wyborców, a prawybory również dla Nowoczesnej mogłyby stać się szansą na wydostanie się z uścisku dominującej Platformy. Dla Nowoczesnej ten uścisk musi być nieznośny. Ryszard Petru, wycofując kandydaturę Rabieja, złamał przecież statut własnej partii. Za kandydaturą Rabieja w Nowoczesnej głosowano. Petru tę kandydaturę wycofał sam, bez żadnego głosowania.

Więc jednak PO nie będzie zainteresowana – to, co może im się jakoś opłacać w wyborach na prezydenta, będzie ich kosztowało utratę 10% mandatów w radzie na rzecz Razem.

To prawda – tak patrząc, PO traci. Ale dokładniej mówiąc, traci wyłącznie pozycję monopolisty, ale raczej nie mandaty w radach. Nie godząc się na prawybory, PO eliminuje Razem z rad gmin, ale przecież nie zyskuje głosów wyborców tej partii. To trudny rachunek – chyba niemożliwy do przeprowadzenia bez zastrzeżeń. Nie da się np. orzec z pewnością, że wielopartyjna koalicja zbierze sumę głosów uczestników koalicji. Część wyborców Razem może np. nie akceptować „zdrady pryncypiów” przez „sojusz z liberałami”, choć z kolei część potencjalnych wyborców PO może tej partii nie wybaczyć bezceremonialnego odrzucania szerokiego frontu demokratów z jednej strony, a „populistycznych koncesji” na rzecz nieakceptowalnego programu z drugiej. Nie da się powiedzieć z góry, jak silne będą tego rodzaju czynniki i który z nich przeważy. Niewątpliwie jednak da się z prawyborami oraz obecnością Razem i innych małych komitetów wiązać nadzieje na głosy dotychczas niegłosujących, którzy w samych prawyborach oraz szerokiej koalicji dostrzegą szansę na dobrą, koncyliacyjną politykę zamiast zwyczajowych międzypartyjnych przepychanek. W końcu kampania prawyborcza jest między innymi po to, by ujawnić różnice programowe w koalicji i pozwolić wyborcom decydować w merytorycznych sporach. W gruncie rzeczy niezwykle trudno byłoby sobie wyobrazić, że swoje hipotetyczne 10% w radzie Razem uzyskałaby kosztem PO. Po pierwsze nie będzie to 10, a raczej 6% – bo PiS jednak jakieś głosy przecież zdobędzie. Po drugie ew. 10% dla Razem będzie po części kosztem mandatów PiS, a po części dzięki wzrostowi frekwencji w wyborach właściwych.

Czy warto zawracać sobie głowę niewyobrażalnie trudną procedurą, skoro wystarczą sondaże?

Procedura prawyborcza nie jest trudna – w gminach istnieją przecież środowiska, na ogół zorganizowane, które w tych wyborach i tak startują. Jest na kogo liczyć. Tego nie trzeba tworzyć, to istnieje.

Sondaże natomiast nie wystarczą. To zupełnie inna sytuacja. Sondaże wskazują, kto ma ile głosów – bez przeliczenia tego na ilości miejsc w okręgach o skomplikowanej strukturze i ordynacji wyborczej zróżnicowanej w okręgach. Trzeba by było pracowicie przeliczać wyniki sondażowe, szczegółowo tłumacząc je na możliwe rozkłady mandatów, a to jest zawsze obarczone sporym błędem. Albo zamawiać szczegółowe sondaże symulujące realne karty do głosowania, co jest wykonalne równie trudno jak same prawybory.

Po drugie sondaże nie uwzględniają ryzyk związanych z kampanią. Lepiej ją nazwać debatą i mieć nadzieję, że będzie merytorycznym sporem. Trzaskowski jest kandydaturą nie budzącą wątpliwości i najmocniejszą – ale tak jest dzisiaj. Z pewnością musi się przygotować na kłopotliwe pytania – np. o własne związki z dotychczasowym Ratuszem, a tu każda odpowiedź jest kłopotliwa. Deklaracja lojalności wobec PO i dotychczasowej polityki Ratusza oznacza wzięcie na siebie całego obciążenia z tym związanego, deklaracja zerwania oznacza nielojalność. Te ryzyka warto zweryfikować w trakcie prawyborów, a nie wyborów, z których nie da się już wyciągnąć wniosków. Z tego punktu widzenia prawybory są korzystne – nie dla żadnej konkretnej partii co prawda, ale dla całej koalicji z pewnością.

Wyniki prawyborów najczęściej nie są takie same, jak wyniki wyborów. We francuskich prawyborach wygrali kandydaci, którzy nie przedostali się do drugiej tury. Głosują w nich „aktywne ekstrema”.

To prawda. Prawybory służą wyłonieniu kandydatów. Tych, których chcemy wystawić. To, czy te kandydatury się sprawdzą i na ile będą skuteczne – czy więc podobnie będzie głosował większy tłum wyborców – to właśnie jest sprawa wyborów. Partyjny aktyw ustalający skład listy kandydatów, często przecież po prostu jednoosobowo, jest co najmniej równie niereprezentatywny dla ogółu wyborców.

Skąd wziąć masę potrzebnych do tego ludzi, środków, lokale itd.?

Mówimy o prawyborach, w których startują partie, rozmaite ruchu miejskie i inne komitety wyborcze, które przecież realnie istnieją tam, gdzie wybory się odbywają. Tego nie trzeba tworzyć – to jest. Wszędzie tam, gdzie istnieją środowiska zgłaszające kandydatów. Kadry nie są zmartwieniem. Nie są też w zasadzie żadnym wyzwaniem logistycznym, bo chodzi o wybory w lokalnych, stosunkowo niewielkich społecznościach, gdzie nie wchodzą w grę problemy związane z zarządzaniem masami ludzi. W wielu gminach da się liczyć na wsparcie ze strony struktur samorządowych, choć ono musi być ograniczone, bo gminom nie będzie wolno wydawać na prawybory pieniędzy z gminnej kasy.

Rzecz jest z całą pewnością wykonalna. Wiadomo, jak to zrobić. Grupy ekspertów rozpoczęły prace nad platformą wyborów elektronicznych (ona nie jest niezbędna), ordynacją prawyborczą itd. Chodzi w gruncie rzeczy o dwie bardzo zasadnicze sprawy. Po pierwsze każda wspólna lista demokratycznej koalicji ma być rezultatem liczenia głosów wyborców, a nie decyzją zarządów partii – to ureguluje ordynacja wyborcza. Po drugie chodzi nie o jakąś abstrakcyjną „ważność wyborów”, ale o to, by przeprowadzić je tak, by wyniku nie kwestionował żaden z zainteresowanych komitetów wyborczych. A to da się zapewnić łatwo – komitety wyborcze tworzą komisje, w których każdy kontroluje każdego.

 
 


Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *