Partie dla obywateli, a nie obywatele dla partii – demokracja od zaraz!

Prawybory - Schetyna, Czarzasty, Zjednoczona Opozycja
Udostępnij:

Kiedy liderzy partii politycznych rozmawiają w gabinetach o podziale stanowisk w warszawskim ratuszu, do opinii publicznej trafia dokładnie taki sam obraz polityki, jak z nagrań z Sowy i Przyjaciół

PO, Nowoczesna, PSL, ZL, Razem – partie demokratycznej opozycji – wszystkie one w 2015 roku przegrały wybory z PiS. Da się to tłumaczyć – i często to robiono – niską frekwencją i ordynacyjnym fuksem. Ale przewagę PiS – rosnącą – potwierdzają wszystkie późniejsze sondaże i badania. Wszystkie dane świadczą też o tym, że główną przyczyną zwycięstwa PiS jest nie kłamliwa propaganda, choć ona miała wielkie znaczenie, i nie socjalne obietnice, ale ogromny kryzys zaufania do partii politycznych i politycznego establishentu. Wzbierający wciąż w Polsce żywioł autorytarny dał partiom opozycji czerwoną kartkę – nie żółtą. Ona obowiązuje nadal.

Żadna z partii opozycji przegranych w 2015 roku nie zrobiła niczego, by swój wizerunek w oczach wyborców zmienić. Nie dokonano analizy przyczyn wyborczej porażki, nie pomyślano o głębokich zmianach kadrowych, nie przekonstruowano myślenia o programie. Przede wszystkim jednak w powszechnej opinii Polaków jedyną partią polityczną, która spełnia wyborcze obietnice jest dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość. Wiarygodność jest zaś kluczem. Żaden lider, żadna partia, żadna lista kandydatów, która nie dowiedzie swojej wiarygodności i wierności pryncypiom ponad doraźne interesy, nie ma żadnych szans w walce o rząd dusz Polaków – czy ona się odbędzie przy urnach wyborczych, czy w ulicznych demonstracjach i akcjach społecznego oporu.

Wciąż powtarzamy, że PiS oszukał wyborców niespodziewających się zamachu na konstytucję. Niewiele przemawia za tym, że tak widzą to ci, którzy na PiS głosowali. Zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, KRS i sądów powszechnych, nie jest w ich oczach zamachem na trójpodział władzy, ale rozrachunkiem z odrzuconymi elitami. Wszystkie akty bezprawia władz budzą entuzjazm wciąż rosnącej grupy Polaków – oburza się nimi mniejszość. PiS robi więcej niż obiecał wyborcom. Polacy – większość Polaków – niszczą więc dziś podstawy własnego państwa. Ich entuzjazm budzi grozę – jest jednak łatwo zrozumiały. Wynika z wciąż tego samego kryzysu zaufania. Polacy nie ufają najważniejszym instytucjom państwa. Można się zżymać, uznając, że to niesprawiedliwy werdykt. Takie są jednak społeczne fakty.

Zwycięstwo populistów w Polsce – jak w wielu innych miejscach na świecie – ma kilka istotnych źródeł. Jest jednak w ogromnej mierze zawinione. Przez odklejone od zmieniającej się rzeczywistości elity polityczne i ich nieprzystosowane do trudnej współczesności instytucje. Przy wszystkich kulturowych różnicach zwycięstwo PiS w Polsce ma te same źródła, co zwycięstwo Trumpa w USA. Różnica bodaj najbardziej dojmująca polega na tym, że wśród polskich polityków nie ma nikogo na miarę Clinton i zwłaszcza nikogo na miarę Obamy.

Zjednoczona opozycja, którą mielibyśmy poprzeć w wyborach, powstająca w kuluarowych negocjacjach partyjnych liderów i poddana prostackiemu dyktatowi najsilniejszej partii, jest nie do zaakceptowania dla ruchów obywatelskich. Jest też gwarancją pewnej porażki w starciu z populistami – bo ich sukces brał się właśnie z powszechnego potępienia tego rodzaju praktyk. Polacy nie chcą dziś decyzji podejmowanych w zaciszach gabinetów. I mają rację.

Cały cywilizowany świat potrzebuje dzisiaj zmiany paradygmatów w myśleniu o polityce. Potrzebuje śmiałej wizji, a nie drobnych korekt partyjnych programów. Wymiana pokoleń niewiele tu sama w sobie zmieni, nie mówiąc o wymianie ekip. Tu niczego nie da się posklejać, poprawić na szybko. Liberalna demokracja chwieje się groźnie – w samych swoich posadach.

Wodzowski model partii w Polsce jest pierwszym składnikiem starej rzeczywistości, z którym powinniśmy się rozstać pilnie. W cywilizowanym świecie polskie praktyki partyjnego życia nie mogłyby być akceptowane. W wielu krajach Europy statuty polskich partii nie mogłyby zostać zarejestrowane. Wyznaczania kandydatów w wyborach przez zarządy partii, a w praktyce najczęściej jednoosobowo przez partyjnego przywódcę, nie da się pogodzić z cywilizowanymi regułami demokratycznej gry. Dyscypliny partyjnej polegającej na absolutnym podporządkowaniu decyzji każdego polityka woli szefa jego partii – również. Wydatkowanie praktycznie całych partyjnych budżetów na kampanie marketingowe, a nie na ekspertyzy w kluczowych dla kraju sprawach, pogłębione debaty obywatelskie, akcje referendalne – to wszystko jest nie do zaakceptowania w demokracji. Ustrój polskich partii politycznych jest skandalicznym absurdem – i choć polscy wyborcy prawdopodobnie nie mają tej świadomości, to wyraźnie widzą skutki. I je odrzucają. W wyborach, w sondażach, w komentarzach publikowanych w internecie.

Obywatele RP żądają prawyborów, w których głosy wyborców sprzeciwiających się pisowskiej dyktaturze wyłonią pluralistyczną, demokratyczną listę do wyborczego starcia z PiS. W tych i w każdych następnych wyborach, w których będziemy się mierzyć z populistami niszczącymi demokrację. Tu muszą decydować głosy wyborców, a nie gabinetowe targi partyjnych liderów. To pierwszy krok na drodze do państwa, w którym każda instytucja demokracji jest własnością obywateli powołaną do tego, by rządzeni kontrolowali rządzących. Następnym krokiem będzie konstytuanta – parlament, którego zadaniem będzie ustanowić reguły demokratycznej gry. Niech tę grę prowadzą potem partie – nawet te same, które znamy dzisiaj. Ale reguły ustanowią obywatele. Inaczej to nie zadziała.

Politykom prowadzącym dzisiaj gabinetowe negocjacje, chcę oświadczyć stanowczo z pozycji grającego własnym ciałem ulicznika – to Polska, Panie i Panowie, jest prawdziwą stawką w Waszych grach, a nie przyszłość Waszych partii.

Nasze żądanie jest dla Was ofertą, choć wypowiedzieliśmy je twardo. W prawyborach oferujemy Wam część własnej wiarygodności – wiarygodności tych, którzy nie handlują pryncypiami. Prawybory są drogą dla Was. Możecie odzyskać zaufanie wyborców i status przyzwoitych ludzi, na który większość z Was zasługuje – choć wątpi w to coraz większa liczba Polaków.

Dla nas prawybory są kwestią nienegocjowalnych pryncypiów. Nie da się nimi handlować – my zresztą ani nie dostaliśmy żadnej oferty, ani żadnej nie chcemy. Bezwzględna wierność demokratycznym zasadom jest naszym jedynym kapitałem i jedyną naszą bronią. Nie da nam się kazać głosować na wskazanych przez Was kandydatów, tłumacząc to wymogami walki o demokrację. Nie posłuchamy Was! Bo o demokrację walczymy naprawdę.

Spotkania w Polsce w sprawie prawyborów – zobacz, gdzie będziemy – tutaj.


Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *